Rustler
Dołączył: 29 Sie 2011
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 12:48, 31 Sie 2011 Temat postu: Spacer z Gniadoszką. |
|
|
Dzisiaj chciałam spróbować z Dywizją jakiegoś spacerku. Weszłam do stajni i skierowałam się do boksu siwki. Z wieszaka wzięłam kantar i weszłam do boksu. Hanowerka już się tak nie kuliła, nawet do mnie podeszła. Dostała cukierka i podjęłam próby założenia kantara. Dywizja niepewnie odchyliła głowę i lekko się cofnęła, ale pozwoliła mi na założenie tych "sznurków". Podpięłam uwiąz i wyprowadziłam siwą na myjkę. Dywizja trochę się rzucała, ale udało mi się ją uwiązać. Potem letnią wodą zlałam klacz. Ta skuliła uszy i próbowała się wyrwać. Uspokajałam klacz głosem nakładając szampon. Wmasowywałam ją w sierś tak, że mała trochę się odprężyła. Potem znowu woda. Hanowerce niezbyt się to podobało, ale po chwili była już czysta. Ściągnęłam wodę i osuszyłam ją ręcznikiem. Postałam z nią chwilę w pomieszczeniu, aż wyschnie całkiem. Potem wybrałyśmy się na ścieżki. Dywizja machała łbem jak wściekła, ale jakoś przeszłyśmy ten kawałek w stronę lasu. Pogłaskałam klacz po szyi, żeby choć trochę się uspokoiła. Nie podziałało. Wyciągnęłam cukierka i przesunełam w stronę jej pyska. Przestała machać łbem. Pochwaliłam ją i dałam cukierka. Klacz schrupała go migiem i mogłyśmy pochodzić sobie po lesie. Szłam z siwą spokojnie. Nie kuliła się, nie wierzgała. Szła grzecznie obok mnie. Po piętnastu minutach doszłyśmy do pierwszego rozdroża. Tabliczki nie były w najlepszym stanie, ale jakoś udało nam się obrać najkrótszą drogę. Skręciłyśmy więc w lewo. W pewnej chwili na drogę wybiegł zając. Od razu dostałam wizji jak Dywizja mi się płoszy i ucieka. Automatycznie mocniej ścisnęłam uwiąz. Klacz natomiast postawiła uszy i okazywała chęci zbadania tego dziwnego szarawego stworzenia. Po chwili jaednak zając zerwał się i uciekła a Dywizja tylko prychnęła kręcąc głową. Przez cała tę sytuację gapiłam się na Dywizję z rozdziawioną buzią. Ocknęłam się gdy siwka prychnęła i poszłyśmy dalej. Po półgodzinie było kolejne skrzyżowanie. I znowu w lewo. Powinnyśmy wyjść koło pastwisk. I rzeczywiście po dwudziestu pięciu minutach doszłyśmy na pastwiska. Pogłaskałam siwą i wypuściłam na pastwisko. Klacz podbiegła do poidła i zaczęła żłopać wodę. Uśmiechnęłam się tylko, zamknęłam bramę i poszłam odnieść uwiąz.
Post został pochwalony 0 razy
|
|