Forum  Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Trening skokowy N

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Strona Główna -> Archiwum / Boks I
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Carrot
Właściciel



Dołączył: 05 Lut 2010
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:50, 06 Lut 2010    Temat postu: Trening skokowy N

Trening skokowy kl.N

Weszłam do stajni. Zobaczyłam wychylającego się z boksu Carusa, jak i zaraz Salinera. Obydwa chłopaki dostały po marchewie, no i oczywiście każdy został obdarowany pieszczochami z mojej strony ^^ Poszłam do siodlarni po sprzęt szanownego pana Carusa. Wzięłam siodło skokowe, ogłowie z nachr. meksykańskim , ochraniacze, kaloszki i tyle. Wróciłam do ogiera i wyjęłam szczotki. Teraz panowie całe dnie i noce w stajni spędzali w bardzo ciepłych derkach. Weszłam do boksu Srokacza wraz ze szczotkami i zdjęłam z niego derkę. Wzięłam włosiankę i zaczęłam czyścić ogiera. Z tego względu, że ciągle przesiaduje w misiowej, derce stajennej na zimę nie był prawie wcale brudny. Ale nie zaszkodzi, gdy go wyczyszczę x] Pomęczyłam trochę jego sierść włosianką, a potem zgrzebełkiem. Kopytka również szybko poszły, a Srokaty nawet się nie buntował. Grzywkę też mu rozczesałam. Ogierek był trochę spięty, więc pomyślałam, że przed osiodłaniem zrobię mu masaż T-Touch. Zaczęłam koło uszu i oczu kreślić mu małe kółka palcami, a ogierek całkiem się wyluzował. Potem przeszłam do szyi, potem znów tam. Po 10 minutach skończyłam i powiedziałam kilka miłych słów do ogierzastego. W końcu wzięłam siodło i zarzuciłam je na grzbiet Srokacza. Podpięłam lekko popręg i podwinęłam ponownie jedno puślisko wraz ze strzemieniem bo opadło i było opuszczone ^^ Następnie wzięłam ogłowie z oliwką i wsunęłam je do pyska Carusa. Ogier zarzucił łbem do góry podnosząc ostrzegawczo tylną nogę.
- Misiek, bez takich żartów – powiedziałam spokojne, ale stanowczo do ogiera.
Caruniek nadal nie ustępywał, więc musiałam jeszcze raz powtórzyć słowa, ale bardziej stanowczo. Po wysłuchaniu moich słów Srokaty się uspokoił, a ja go poklepałam. Wsunęłam za uszy ogłowie i zapięłam podgardle i nachrapnik :} Ogier stał spokojnie gdy zaczęłam zakładać mu ochraniacze, a potem kaloszki. Po chwili był już gotowy. Wzięłam z siodlarni toczek i złapałam za wodze. Pociągnęłam ogiera do przodu i wyszliśmy. Rzecz jasna trening miał być na hali. Gdy szliśmy na teren stajni wjechał samochód. Nienormalny Caruso przestraszył się go, mimo iż w samochodzie nie było nic strasznego. Zaczął swoje dębowanie i tym sposobem wyrwał mi się. Z samochodu wysiadła Nati. Pomogła mi złapać wariata i go uspokoić. Pogadałyśmy przez chwilę po czy, pożegnałam się z Nati i poszłam na halę potrenować z tym nienormalnym koniem. Nie, no oczywiście nie jest nienormalny, ale wielkiego mózga to on nie ma :} Gdy skierowaliśmy się w stronę hali zobaczyłam Resorka ganiającego ptaszki. Gwizdnęłam do niego.
- Resor. ! Przestań maltretować te biedne ptaki ! – krzyknęłam wkurzona na charta.
Pies szybko do mnie przybiegł witając się. Pogłaskałam go i poszedł zapewne do domu napić się, bo zawsze jest zmęczony po bieganiu za ptakami. Weszłam na halę i zapaliłam światła. Zaraz po mnie przyszła Nati zapytać się gdzie jest Joann. Pytanie do Joanne mogło zaczekać, więc poprosiłam ją by wzięła na lonżę Srokatego, a ja bym ustawiła przeszkody. Dziewczyna uśmiechnęła się i odpowiedziała, że oczywiście może go polonżować. Podziękowałam jej i zabrałam się do ustawiania przeszkód. Na pierwszy ogień poszła kopertka – 80 cm, malutka bo na rozgrzewkę. Potem stacjonata 100cm, następnie double barre 105 cm x 110 cm . Potem triple barre 100 cm x 110cm x 120 cm, stacjonata 120 cm, potem okser 130 cm. Na razie tylko tyle. Podziękowałam Nati gdy oddała mi Srokacza już całkiem rozstępowanego. Opuściłam strzemiona i wsiadłam. Skróciłam je o jedną dziurkę i pogoniłam konika oddziałując łydką i w tym czasie podciagając mocniej popręg. Zebrałam wodze gdy konik zaczął stępować, bo wisiały całkiem luźno. Mocniej przyłożyłam łydki do boków ogiera gdy zaczął się wlec. Naszczęście natychmiastowo zareagował na pomoc jeździecką i ruszył żwawym kłusem. Poklepałam go i zaczęliśmy kręcić wolty i półwolty oraz przejeżdżaliśmy sobie przez drągi, które zostały wcześniej ustawione. Po kilku kółkach, jako iż ogier miał już rozgrzewkę na lonży zakłusowaliśmy. Zebrałam mocniej wodze na kontakt i kierowałam konia dosiadem. Caruso jak na razie błyskawicznie reagował na każdą moją pomoc, czy to delikatny ruch łydkę, wodzą czy też dosiadem. Naprowadziłam Srokacza na drągi . Siadłam mocniej w siodło i pokierowałam Cara na drągi popychając go przy tym dosiadem. Gdy dobrze je przejechał odpuściłam mu trochę wodze i poklepałam. Zaczęliśmy kręcić wolty i pół wolty w kłusie. Po zrobieniu kilku ćwiczeń znów naprowadziłam Srokatego ponownie na drągi. Po przejściu ładnie przez nie Caruso postanowił, że bryknie sobie ze szczęścia i pokaże jaki on przecież jest szczęśliwy. Oddał wielki bryk a ja wyleciałam z siodła na pół metra. Uderzyłam dupą o siodło spadając i tylko jęknęłam. Okropnie bolało. Całemu zdarzeniu przyglądały się Nati i Joanne, śmiejąc się xD Popatrzyłam się na nie i z obrażonym wyrazem twarzy odwróciłam się dalej skupiając się na treningu. Po 15 minutach kłusa na prostej zagalopowaliśmy na prawą nogę. Ogier rwał się do szybszego galopu, ale powstrzymywałam go galopując na skróconych wodzach, no i oczywiście mój dosiad również wchodził w grę ^^ Zrobiliśmy 2 kółka galopejszem i nakierowałam konika na kopertę 80 cm. Ogier świetnie baskilował dając przy tym wielgachny skok. Lądowanie było twarde, raczej spowodowane ekstremalnie wielkim skokiem, więc i dupa po raz 2 zabolała. Złapałam rytm po twardym lądowaniu i naprowadziłam ogiera na następną przeszkodę. Była to metrówka – stacjonata. Przycisnęłam mocniej łydki do boków konia by dodać mu pewności siebie. Ogier wyrwał coraz to szybszym galopem. Zrobiłam półsiad, oddałam ręke i lekko szturchnęłam, a on dalej zrobił swoje. Skoczył skok z zapasem, ale nie tak wielkim jak poprzednio. Wylądowaliśmy, poklepałam ogiera i ruszyliśmy pełnym galopem na następną przeszkodę, a mianowicie double barre 105 cm x 110 cm. Po chwili byliśmy już po drugiej strony przeszkody, jednak koło kopyt Caruńka leżał strącony drąg. Szybko znowu wkręciliśmy się w wcześniej zgubiony rytm i pogalopowaliśmy dalej. Jak, że następna przeszkoda było troszkę skomplikowana zrobiliśmy woltę i dopiero pogalopowaliśmy na przeszkodę. Ogier nadstawił uszy na widok triple barra, jednak po chwili doszłam do wniosku, że nie mamy czego się obawiać. Pogoniłam bardziej ogiera. Jednak Caruso nie wybił się w dobrym momencie, a kiedy chciał to zrobić doszedł do wniosku, że jest już za późno. No i gdzie Karotka wylądowała ? Kolejne bóle tyłka. Taa..
- Caru, chcesz doprowadzić do tego, że wyląduje w szpitalu z obolałym tyłkiem ?! – zapytałam ogiera z urażoną miną.
Caruso dumnie ruszył wolniutkim kłusem. Szybko jednak go złapałam i ponownie dosiadłam. Dałam łydkę ogierowi i przestępowaliśmy sobie kółeczko. Potem nakazałam ogierowi zakłusować i tak też zrobił. 3 kółeczka kłusa i znowu zagalopowaliśmy. Pozwoliłam mu się wyszaleć – czyli pełnym galopem okrążyć parkur brykając przy tym. Po 1 kółeczku szaleństw zebrałam wodze na kontakt i nakierowałam ogiera znów na triple barre. Ogier tym razem nie ekscytował się na widok tripla. Przed przeszkodą lekko go szturchnęłam bo wyczułam niepewność. Znaleźliśmy się po chwili po drugiej stronie przeszkody. Obejżałam się – stała cała i zdrowa. Poklepałam Srokatego i pognaliśmy dalej. Czekała na nas stacjonata 120 cm. Zrobiliśmy dość ładny najazd i pognaliśmy na przeszkodę. Ogier skoczył ją z zapasem i wielką łatwością. Nagrodziłam go słowami ‘doobry konik’ i dałam łydkę do szybszego galopu, bo po przeszkodzie się lenił. Okserka 130 cm również skoczył wyśmienicie, pomijając fakt, że wybił się trochę za wcześnie, ale przeszkodzie się nic nie stało i nawet zrobił zapas. Zwolniłam ogiera do kłusa, a potem stępa. Jako, że nie chciało mi się iść nigdzie zadzwoniłam do Joann [wiem, mój mózg jest bardzo inteligentny ] by przyszła i mi pozmieniała przeszkody. Dziewczyna z chęcią wpadła na halę z Nati i zmieniłu nasz parkurek. Po 15 minutach wyglądał on tak : stacjonata 130 cm, triple barre 110, 120, 130 cm. Następnie dość trudny jocer 140 cm [nasz rekord będzie, jeśli to skoczymy !], kopertka 110 cm. Double barre 105 cm x 115 cm. Sztuczny murek 130 cm, którego wprowadzenie zajęło dość duż czasu oraz rów z wodą, dość długi i niski [nie potrafie podać rozmiarów xD, woda oczywiście zrobiona z niebieskiej folii xd]. Po kilkunastominutowym stępowaniu znów zebrałam wodze i pogoniłam Caruska do kłusa. Ogier ochoczo zakłusował. Naprowadziłam go na drągi, które przejechał z jednym puknięciem. Poklepałam go i po 2 kółeczkach kłusa usiadła w siodło i na lewej prostej zagalopowaliśmy na lewą nóżkę. Pochwaliłam konia za dobre zagalopowanie i zrobiliśmy 2 kółka galopu, plus jeszcze ćwiczenia na drągach w galopie. Potem odpuściłam wodze i skierowałam ogiera na pierwszą przeszkodę – stacjonatę 130 cm. Ogier bez żadnego zawachania pognał na przeszkodę, z łatwością ją przeskakując. Poklepałam Carusa i pociągnęłam za prawą wodzę, działając przy tym łydką by skierować go do galopu na triplebarr – 110 x 120 x 130 cm. Ogier ekscytował się na widok tej przeszkody lecz świetnie się wybił i jeszcze w skoku świetnie baskilowa nie zrzucając nic. Podczas lądowania zobaczyłam co skupia uwagę Srokatego – był to joker, bardzo trudny i wysoki jak na dotychczasowe umiejętności Carusa. Zrobiliśmy woltę i 2 pełne koła przed skokiem. Dzieliło nas od przeszkody zaledwie kilka metrów. Odpuściłam bardziej wodze ogierowi, dałam łydkę by wzmocnić jego pewność siebie. Jednak nie było to potrzebne. Caruso skoczył przeszkodę z wielkim zapasem i łatwością. Poklepałam go i powiedziałam mu jaki to on jest wspaniały. Potem została koperta 110 cm. Po chwili znaleźliśmy się po drugiej stronie przeszkody, czyli skoczył ją wspaniale. Następny doublebarr. Ogier miał wątpliwości i zawachania co do skoku tego, jednak nawet super się złożył, no i oczywiście przeszkoda została należycie skoczona. Następny murek – Caru zahaczył kopytami jednak, nie naruszył murka. I ostatni rów z wodą [sztuczny oczywiście xD]. Za udany skok poklepałam ogiera i zatrzymałam do stępa. Byłam dumna z niego, bo naprawdę wspaniale skacze. Dałam mu całkowity luz, jeśli chodzi o rozstępowanie. Stępowaliśmy jakieś 10 minut. Potem skierowałam się powrotem do stajni gdzie zobaczyłam Nati i Joanne. Przywitałam się z nimi i rozsiodłałam w boksie Carusa. Dałam mu marchewkę i włożyłam ciepłą derkę. Podziękowałam za udany trening i poszłam do dziewczyn.[/b]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Strona Główna -> Archiwum / Boks I Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin