Forum  Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Sprawozdanie z 20 dni w SKS "WM", by Yari

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Boks I / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gniadoszka
Właściciel



Dołączył: 05 Lut 2010
Posty: 148
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 14:53, 03 Maj 2010    Temat postu: Sprawozdanie z 20 dni w SKS "WM", by Yari

02.05.2010r.
Dzisiaj zapoznałam się z możliwościami Arhy. Na początek zostałam prawie pokopana przez nią, ale jakimś cudem udało mi się tego uniknąć i ją wyczyścić. Wyprowadziłam ją, a właściwie to ona wyciągnęła mnie (niemożliwe, żeby półtoraroczny źrebak miał tyle siły) na lonżowanik. Tam puściłam ją na lonży. Arha ruszyła szalonym galopem, brykając i wierzgając na wszystkie strony. Gdy trochę się uspokoiła i przeszła do kłusa próbowałam ja bardziej uspokoić, ale ta rzucała na mnie nieprzyjazne spojrzenia i zjeżdżała do środka szczerząc zębiska. W pewnym momencie trochę przesadziła i wzięłam do ręki bata. Wkurzyła mnie. Nie będzie mi tu byle źrebak za ogiera robił. Strzeliłam za jej zadem mocno batem. Arha walnęła kilka szybkich baranów i pogalopowała w pędzie przed siebie. Gnałam ją co jakiś czas, kiedy tylko połorzyła uszy. Od razu jej się odwidziało. Odsunęłam od niej bata i zaczęłam przemawiać delikatnie. Po wielu minutach przeszła do kłusa i stępa. Pochwaliłam ją głosem i przyciągnęłam do ciebie. Poklepałam ją po spoconej łopatce i dałam cukierka. Chwyciła go niepewnie i schrupała. Zaprowadziłam ją do stajni.

03.05.2010r.
Dzisiaj postanowiłam najpierw ją przegalopować, a potem zając się ćwiczeniem postaw podczas pokazów. Wyszłyśmy na lonżownik. Tym razem to ja szłam pierwsza, przed nią, i pilnowałam, żeby nie przeszła dalej niż do łopatki koło mnie. Na lonżowniku oczywiście ruszyła galopem, ale już nie brykała tak wariacko. Gdy się uspokoiła, lonżę i kantar zamieniłam na prezenterkę. Klaczka zdziwiona trochę tą zmianą, stała. Kiedy pociągnęłam ją lekko za sobą, ruszyła stępem. Zaraz po tym zaczęłam truchtać. Arha zakłusowała, lecz zaraz po tym wyrwała do przodu szaleńczym galopem, obróciła się przodem do wejścia i rozdziawiła chrapy stawiając uszy. Okazało się, że na zewnątrz przeszedł Dawid z Aries. Wystraszyła się. Poklepałam ją delikatnie i poprowadziłam dalej, kiedy już się uspokoiła. W stępie było całkiem dobrze. Zatrzymałam ją i zobaczyłam, że z lekko rozjeżdżają się jej nogi. Za pomocą palcatu ustawiłam jej nogi i głowę, aby wyglądała całkiem ładnie. Poklepałam ją i znowu przeszłyśmy do stępa. Za chwilę zatrzymałam ją i już nie musiałam tyle ustawiać. Poklepała po raz kolejny i ruszyłyśmy stępem. Teraz zakłusowałyśmy. Musiałam trochę przyspieszyć, aby Arha ładnie wyciągnęła nóżki. Kłus jej szedł ładnie. Po tym zagalopowałam z nią. Tu bryknęła kilka razy, lecz ne sięgnęła mnie, ale ja ją sięgnęłam za to batem. Dostała raz porządnie i sie uspokoiła. Znowu zagalopowałyśmy i teraz było całkiem dobrze. Arha uniosła ogonek, jak to niektóre źrebaczki mają w zwyczaju, na długich nóżka odbijała się jak na sprężynkach. Poklepałam ją, kiedy przeszłyśmy do stępa. Ostatni raz ją zatrzymałam i ustawiłam dając cukierka i na bigalnię.

04.05.2010r.
Dzisiaj z Arhą znowu poćwiczyłam trochę pokazów. Jak zawsze przed treningiem, dałam jej się wylatać, a potem wzięłam ją na prezenterkę. Na początek oczywiście stanie w miejscu. Szło jej trochę lepiej niż wczoraj, lecz jeszcze to nie było to. Dzisiaj na dodatek rozstawiłam drągi na kłusa dla niej. Kiedy go zaczęłam, przeszłyśmy kilka razy, przez co poprawiła trochę swoją akcję nóg, nie szurała nimi po ziemi i unosiła odrobinę wyżej. Poklepałam ją i znowu ćwiczyłam zatrzymywanie ze stępa. Arha była w miarę posłuszna, ale jeszcze nie do końca kumała o co mi chodzi. Dlatego też ćwiczenie tych tragicznych zatrzymań było ważne, aby pojęła, że należy ładnie, równo ustawić kopytak w pozycji pokazowej, czyli przednie nóżki delikatny wykrok i tylne trochę dalej niż normalnie, ze stawami skokowymi wystającymi poza linię zadka. Gdy po kilkunastu próbach udało mi się to wykonać chociaż w jednej piątej, ucieszyłam się z postępu. Aby zmienić strategię przeszłam do kłusa. Tu delikatnymi klepnięciami w prawą łopatkę przez jedno kółko i w lewą w drugim kółku wymuszałam na karusce podnoszenie kopytek do góry. Gdy po kilku takich kółkach robiła to tylko, kiedy zbliżałam koniec palcatu do jej ciałka, przeszłam do stępa, poklepałam i dałam cukierka. Następny w kolejce stał galop. Tu nie miałam nad nią takiej kontroli, wiec gdy zagalopowała tylko z jednej strony, wewnętrznej pilnowałam, aby podnosiła kopytka. Udała się. Przekłusowałam po kółku, stęp i na biegalnię.

05.05.2010r.
Kolejny trening na poprawę chodów. Na początek oczywiście wylatanie na lonży, krótka walka, gdyż coś jej się odwidziało i zamiana kantarka na prezenterkę. Ćwiczyłyśmy oczywiście stanie w miejscu, które szło coraz lepiej. Klepałam ją za każdym razem. W kłusie, po kilku klepnięciach palcatem, unosiła nóżki do góry. Poklepałam i dałam smakołyka. Również w galopie traktowałam ją leciutko palcatem i wyżej unosiła kopytka. Po tym tez ją pochwaliłam. Na zakończenie przeszłam się po terenie stajni, aby Arha mogła zobaczyć co ciekawego dzieje się w ośrodku.

06.05.2010r.
Dzisiaj uznałam, że trzeba zmienić podejście i na kantarku i lonży pójść na spacer. Wyszłyśmy i Arha wyskoczyła pełnym galopem przed siebie nie patrząc na nic. Kiedy jednak skończyła się się lonża, szarpnęło ją solidnie i zadębowała. Zaczęła biegać wokół mnie jak wariatka, brykać, szarpać się, jakby nigdy nie widziała terenu. Niestety ze spaceru nici, ale lonża przed wejściem do ośrodka nieźle jej zrobiła, gdyż wymarnowała całą energię, którą posiada. Gdy już stanęła w miejscu ze spuszczonym łbem odprowadziłam ją do boksu i przykryłam derką, żeby nie zmarzła, kiedy będzie schnąć.

07.05.2010r.
Po raz kolejny dzisiaj poszłam z Arhą na spacer. Na początek ją wyczyściłam i wyszłyśmy. Klacz ruszyła galopem, ale teraz zaczęło ją coś interesować - zaczęła niuchać i podchodzić do kopca kreta. Niuchała go, kiedy się zatrzymała, zastanawiała się, rozdziawiała chrapy i patrzyła. Kiedy skończyło się jej zainteresowanie zerwała się do biegu płosząc dwa zające pod lasem. Okazało się, że to spowodowało ogromny pęd karuski prosto do stajni. Z trudem ją utrzymałam i uspokoiłam, gdyż ta zatrzymała się daleko. Zbierając lonżę uspokajałam ją głosem. Kiedy byłam już koło niej, złapałam ją za kantar i poklepałam po szyi i pogłaskałam po łbie. Zaprowadziłam ją do boksu i dała spokój bo po takim stresie była wręcz mokra od potu.

08.05.2010r.
Po raz kolejny wyszłam z Arhą na spacer. Tym razem nie była już taka rozszalała. Patrzyła na cały świat z poczuciem, że jest silniejszy od niej i należy na niego uważać. Prowadziłam ją koło siebie. Kiedy tylko się czegoś bała ja podchodziłam do tego, stawałam na tym, albo koło tego i uśmiechając się do klaczki zachęcałam ją żeby podeszła. W ten sposób zaufała kilku kamieniom i zbiorowiskom wyższej trawy. Zaprowadziłam ją do boksu po powrocie do ośrodka.

09.05.2010r.
Dałam jej dzisiaj spokój z spacerami, ale wzięłam ją na halę. Były tam gotowe drążki na kłus ustawione na pół kole. Na początek stęp kłus galop na lonży, potem w kłusie najazd na przeszkódkę. Arha wygięła szyję i przeszła wysoko podnosząc nogi. Pochwaliłam ja głosem i nakierowałam na drągi jeszcze raz. Przeszła równie chętnie. Zwolniłam do stępa i założyłam prezenterkę. Jak zawsze dotykając delikatnie palcatem po łopatkach przekłusowałyśmy i przegalopowałyśmy kawałek. Oczywiście pośród tego wkleciłam metody stania.

10.05.2010r.
Osmego dnia treningu postanowiłam dać jej mini przeszkódkę. W tym celu ustawiłam koziołka, a przed nim drążek. Z Arhą zrobiłam oczywiście rozgrzewkę, potem chwila na prezenterce. Znowu na lonżę i galopem skok. Ładnie jej to poszło. Znowu przewiesiłam ją na prezenterkę i teraz uczyłam stania. Coraz lepiej się ustawiała sama, już nawet jej się te kopyta tak nie rozłaziły. Poklepywałam ją za każdym razem, kiedy było dobrze. Wyszłyśmy tego dnia również na chwilę na podwórze i przed ośrodkiem dałam się paść.

11.05.2010r.
Dziś postanowiłam tylko ładnie wyczyścić, wypielęnować kopyta i sierść, ewentualnie pochodzić stępem i poćwiczyć stanie. Na początek szczotkami ją porządnie wyszczotkowałam, póxniej rozczesałam grzywkę, grzywę i ogon. To wszysko przetarłam dokładnie wilgotną siereczką, aby zebrać wierzchni kurz. Kopyta wymyłam od strony zewnętrznej i wewnętrznej oraz nasmarowałam olejem do kopyt. Błyszczały delikatnie w słoneczku, które niemrawo wpadało do boksu. Całość zakończyłam przetarciem oczu, nozdrzy i okolic pod ogonkiem, co nie bardzo się spodobało karusce. Postanowiłam jednak, że zamiast stania i spacerowania, zaprowadze ją na karuzelę. Tam sobie pochodziła i odprowadziłam ją do boksu.

12.05.2010r.
Kolejny dzień treningu spędziłyśmy na spacerze. To tutaj nakazałam jej kłusować i galopować między szeleszczącymi liśmi i trzaskającymi gałązkami. Napoczątek oczywiście oswoiłam ją z tymi odgłosami w stępie, póxniej w długim kłuse, w którym zaczynała się już nudzić. Na koniec w galopie. Arha, czując wiatr w grzywie i wspaniały pęd przyspieszała i brykała radośnie. Poklepałam ją, kiedy zwolniła do stępa i poszłyśmy dróżką do ośrodka, tam jeszcze stępowała na karuzeli i zaprowadziłam ją do stanowiska.

13.05.2010r.
Dzisiejszego dnia porządny treningpokazowy. Na początek oczywiście rozgrzewka na lonży, prawie na pełnej długości. Arha coraz lepiej zaczynała reagowac na komendy głosowe, co dawało więcej możliwości. Skracałam i wydłużałam linkę - Arha przyjmowała coraz większy brak swobody i coraz większą swobodę bez szaleństw, nie szarpała się. Po pewnym czasie przeszłam z nią na prezenterkę. Tu w stępie jej przednie nóżki zmuszałam do unoszenia się wyżej, a kiedy to czyniła, również jej zadnie kończyny unosiły się wyżej. W kłusie już nie musiałam jej klepac palcatem, wystarczały delikatne dotknięcia. W galopie natomiast musiałam ją jeszcze solidniej pilnować. Na zakończenie w kłusie przeszłyśmy przez drążki i do stępa. Do stajni.

14.05.2010r.
Jeszcze tylko 6 dni i Arha będzie wracać do domku. W te sześć dni musimy się dopracować do perfekcji. Na początek stęp z podnoszonymi nóżkami. Arha robiła to już prawie że automatycznie. W kłusie delikatne dotknięcia i również prawie że automat. Na zakończenie galop, w którym było nie co gorzej, ale tutaj pilniej pracowałyśmy. W stój Arha już prawie że bardzo dobrze się ustawiała, choć czasem potrzebowała pomocy. Na koniec treningu do boksu.

15.05.2010r.
Dzisiaj znowu męczyłam ją pokazami. Na początek typowa rozgrzewka, potem na prezenterkę. W stepie już sama podnosiła nóżki, w kłusie też. Natomiast w galopie coś odbiło, zatrzymała się i zadębowała zahaczając moje plecy i przewracając mnie. W ostatnim momencie odtoczyłam się, żeby mnie nie rozdeptała. Arha pogalopowała przed siebie, nisko trzymając łeb i w pewnym momencie stanęła przednią nogą na sznurze od prezenterki. W ten oto właśnie sposób klaczka przekoziołkowała i zdziwiona stała teraz i patrzyła ze strachem to na mnie to na drzwi. Podeszłam do niej powoli, przemawiając. Karuska patrzyła na mnie nieufnie, lecz dała podejść, chyba bała się ruszyć. Złapałam ją i podciągnęłam sznurek od ogłowia. Poklepałam ją delikatnie po łopatce i zaczęłam powoli oprowadzać. Po tym chodzie raczej jej nic nie było. Gdy zakłusowałam, okazało się, że Arha utyka lekko na nogę, którą stanęła na sznurze. Zaprowadziłam ją szybko do boksu i wysmarowałam od pęciny do łopatki chłodzącą wcierką.

16.05.2010r.
Okazało się dziś, że klacz chodzi normalnie. Postanowiłam zrobić z nią leki trening. Poszłyśmy na spacer. Oczywiście kara wystrzeliła jak pocisk, przegalopowała kilka kółek, potem zwolniła i kłusowała dość długo. Potem w stępie zwiedziłyśmy kilkanaście metrów kwadratowych. Doszłyśmy do toru wyścigowego, a tam skorzystałyśmy z basenu. Arha nie miała ochoty na kąpiel, ale gdy poczuła ciepłą wodę weszła. Delikatny masaż w wodzie, przepłynęła trochę. Wyprowadziłam ją z basenu i zaprowadziłam na znajdujące się obok solarium. Tam ładnie ją wysuszyłam i wróciłyśmy do stajni. Arha rozluźniona i nie co zmęczona pływaniem stanęła w boksie i przymknęła oczy.

17.05.2010r.
Dziś znowu wymęczyłam Arhę na lonżowniku, później na halę i tam pokazy. Klaczka już ładnie stawała, równiutko, kopytka prosto, nie rozłaziła się z zadkiem, wystarczyło nie co podnieść łepek. Potem stęp. Tu już też brak problemów, chodziła z wysoko podniesionymi kopytkami. W kłusie też juz większych zachęt do ładnego chodzenia nie potrzebowała. W galopie jeszcze ją tam stukałam po łopatce, ale też było w miarę dobrze. Na zakończenie zaprowadziłam ją na karuzelę, tam postępowała, pokłusowała (brykając co jakiś czas ze złości na wolne tempo) i zaprowadziłam nie co złebo źrebaka do boksu.

18.05.2010r.
Męczenie na hali. Dzisiaj z drągami na galop. Na początek energiczna rozgrzewka w stępie i kłusie, potem galop. W tym chodzie naprowadziłam karuskę na drąga (jednego). Arha postawiła uszy i obniżyła łeb, ale w rozpędzie przeskoczyła w foulee przez przeszkódkę. Pochwaliłam ją i nakierowałam na dwa takie drągi. Teraz też przyglądała się im z zaciekawieniem, lecz bez problemu przeszła. Ładnie to zrobiła, podskoczyła górą i zadkiem, wykonując niby skok. Teraz przechodziła co jakiś czas to przez jeden to przez dwa drągi na jedną i drugą stronę. W prawo bywało gorzej - pewnie jej gorsza strona. Będzie źle przy zajeżdżaniu. Ja się w to bawić raczej nie będę. Mam nadzieję. Zwolniłam Arhę do kłusa po kilkunastu przejściach. Teraz (po zwolnieniu do stępa) wzięłam ją na prezenterkę, przećwiczyłam stanie i wszystkie chody. Było bardzo dobrze, więc dałam spokój i zaprowadziłam do boksu. Tam dałam smakołyka za dobre sprawowanie.

19.05.2010r.
Arha dzisiaj wylądowała na hali, gdzie porządnie ją przegoniłam. A za co? Za to, że próbowała mnie zamordować w boksie. Na początek jak zwykle poszłam ją wyczyścić. Ta nerwowo kręciła się po boksie. Gdy tylko weszłam, położyła po sobie uszy, wystawiła zęby i rzuciła się w moją stronę. Dobrze, że w ręku miałam uwiąz, gdyż to właśnie nim się obroniłam. Arha dostała po łopatce uwiązem i odskoczyła, lecz zaraz próbowała kolejnych ataków. Wygoniłam ją na halę i tam ganiałam z batem. Nie wiem co kobyle odwaliło, ale skończyłam ją ganiać dopiero, kiedy woda z niej ciurkiem spływała. Chyba zrozumiała swój błąd, bo dała mi się złapać i zaprowadzić na karuzelę. Tam ze spuszczonym ze zmęczenia łbem stępowała do wyschnięcia.

20.05.2010r.
Ostatni dzień. Wzięłam dzisiaj Arhę na basen koło toru, gdzie się umyła w wodzie. Potem wysuszoną postawiłam w boksie i umytymi na błys szczotkami wybrałam wypadająca jeszcze sierść. Arha błyszczała. Po południu wpadła Gniadoszka.
- Jak tam się sprawowała moja mała? - zapytała po powitaniu.
- Miała kilka odchyłów, ale udało nam się dojśc do porozumienia. - odpowiedziałam uśmiechając się. - Pokażę ci co osiągnęłyśmy. - zproponowałam.
- Dobrze. Chętnie.
Wyszłam z karuską na halę. Tam założyłam jej prezenterkę i przeprowadziłam w stępie. Arha wyjątkowo wysoko podnosiła nogi, z gracja unosiła łeb i lekko ogonek. Zatrzymałam ją kilka razy. Klacz ustawiała się zgodnie ze wcześniejszymi ćwiczeniami. W kłusie również podnosiła nogi jak nigdy, podskakiwała jak na sprężynkach. W galopie było o drobinę gorzej, ale również prezentowała się lepiej niż na treningach. Gdy skończyłyśmy poklepałam klaczkę. Podeszłyśmy do Gniadoszki, która szukała właśnie szczęki na ziemi.
- I jak? - zapytałam.
- Jest świetnie! - pogratulowała.
- No trochę ćwiczyłyśmy. - uśmiechnęłam się.
- Moim zdaniem prezentuje się o niebo lepiej niż przed przyjazdem tu. - Gniada również się uśmiechnęła.
Zaprowadziłam klacz przed stanowisko i razem wprowadziłyśmy ją do przyczepy. Po pożegnaniu Gniada odjechała razem ze swoją diablicą.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Gniadoszka dnia Pon 11:45, 24 Maj 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Boks I / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin